Z racji tego, że tym razem urlop miał być długą wyprawą łącznie 5000km, postanowiłem że przyda się pełny serwis samochodu. Zostały wymienione wszystkie filtry oraz olej, do tego doszedł przegląd zawieszenia i hamulców, które pewnie trzeba będzie niedługo wymienić.
Cały wyjazd przebiegł w pełnej harmonii, niestety trzy dni po powrocie w garażu czekała na mnie niemiła niespodzianka.
Co tu dużo mówić, Bella nie wytrzymała ciśnienia i popuściła w efekcie można było podziwiać surrealistyczną plamę oleju na podłodze garażu. Winnym okazało się być była mała uszczelka pomiędzy filtrem a podstawą filtru oleju. Wszystko byłoby ok, gdyby na tym się skończyło, niestety, w komplecie dostałem pękniętą obudowę alternatora oraz przeciekającą nagrzewnicę.
Podsumowując, dobrze że dojechała do domu, bo jak sobie pomyślę o kosztach naprawy za granicą to mnie ciarki przechodzą...
dobrze napisane :)
OdpowiedzUsuńPierwsza i pewnie nie ostatnia ;) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńAwarie zdarzają się w najmniej oczekiwanych momentach... oby tylko udało się sprawnie im zapobiec!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytac takie wpisy :)
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie bardzo ten wpis! Nie zatrzymuj się i rób swoje.
OdpowiedzUsuńciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej
OdpowiedzUsuńPolecam tego bloga, jest świetny!
OdpowiedzUsuńtakie blogi to ja lubie! fajnie poczytać ciekawe wpisy
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst! Od roku nie czytałam tak wartościowego artykułu.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta twoje wpisy
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńArtykuł bardzo dobry ! zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że udało się dojechać szczęśliwie (choć z przygodami) do domu. Oby jak najmniej takich przygód w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńWiem co to za ból bo mi samej też się wydarzyło coś podobnego... i zakończyło się to odwołaniem wyjazdu.
OdpowiedzUsuńNigdy takie niespodzianki nie są miłe, dobrze, że udało się szczęśliwie dojechać do domu!
OdpowiedzUsuńNiestety co zrobić. Najważniejsze że szczęśliwie dojechaliście do domu.
OdpowiedzUsuńAh te Alfy, tyle komfortu wewnątrz, tyle problemów z zewnątrz – szczęśliwie, że udało się dojechać :)
OdpowiedzUsuńZdarza się, ale fachowiec jak to fachowiec i z tym sobie poradzi. Złośliwość rzeczy martwych jak to się mówi.
OdpowiedzUsuńZdarza się i tak ... powodzenia!
OdpowiedzUsuńAwarie się zdarzają !
OdpowiedzUsuńmusi byc ten 1 raz
OdpowiedzUsuńCzasem tak się zdarza. Temat do obserwacji i tyle
OdpowiedzUsuńbywa i tak, na szczęście wszystko dobrze się skończyło
OdpowiedzUsuńRewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuńCiekawe informacje
OdpowiedzUsuńniesamowicie napisane
OdpowiedzUsuńfajnie napisane
OdpowiedzUsuńNa pewno będę zaglądał częściej na blog, również jako posiadacz alfy ;)
OdpowiedzUsuńAż mi się przypomniały moje perypetię z alfą. Auta w istocie z charakterem, ale lubią pogrymasić.
OdpowiedzUsuńAh, te alfy. Ogólnie kocham markę, jej design i feeling, jednak bywają bezlitosne...
OdpowiedzUsuńZ golfem miałem nie lepiej hah :D Mam nadzieje, że teraz już wszystko śmiga :)
OdpowiedzUsuńAlfę miałem i również swoje przeżyłem, ale w ogólnym rozrachunku, to dobre samochody.
OdpowiedzUsuńU mnie Renault, niby francuz bezawaryjny, a jednak na lawecie. Wytrwałości życzę, przede mną również dużo pracy :)
OdpowiedzUsuńAlfa lubi pogrymasić, ale to samochody z charakterem :)
OdpowiedzUsuń5000km to niezły wynik, u mnie Lancer odmówił posłuszeństwa po blisko 1500km.
OdpowiedzUsuńAż mnie na wspomnienia wzięło, miałem alfe i lekko nie bywało, ale jak się jeździło, to prawdziwe złoto na kółkach.
OdpowiedzUsuńNa własnej skórze poznałem, co to znaczy wejść w świat Alfy, auta są świetne, ale awarie występują naprawdę często, życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńZ alfą chyba każdy przez to przechodził, pozdrawia były posiadacz "dżulietty" :D
OdpowiedzUsuńPierwsza awaria więc chrzest ma już za sobą :D Wytrwałości i powodzenia!
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać nowych postów? Świetnie piszesz :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak potoczyła się ta historia dalej :D
OdpowiedzUsuńSam aktualnie jestem na warsztacie z Golfem 2004, życzę powodzenia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńsuper artykuł
OdpowiedzUsuńTwoje wpisy czyta się bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńLubię takie wpisy, oby ich więcej :D
OdpowiedzUsuńTo smutne, że tak się dzieje
OdpowiedzUsuń